Prawie wszystko, co chcielibyście wiedzieć o seksie.
Czy antykoncepcja to patologia?
Aż 95% spośród ankietowanych przez OBOP Polaków deklaruje się, jako wierzący katolicy. Można z tego faktu wysunąć wniosek, że większość z nas zgadza się z prawami obowiązującymii katolika – jednak czy na pewno?
Fakt: Kościół zabrania jakiejkolwiek antykoncepcji.
69,5% par według OBOP-u stosuje metody antykoncepcyjne, mimo że deklarują, że są katolikami.
Wyznawcy Kościoła rzymskokatolickiego zawsze znajdują się o krok od przepaści. Przez całe wieki dorastali w przekonaniu, że jakakolwiek aktywność seksualna wykraczająca poza granice wytyczone przez Kościół jest zła. Przed 919 milionami żyjących katolików stoi alternatywa: pozostać w „zagrodzie” duszpasterza i przestrzegać surowych zasad regulujących życie seksualne, czy opuścić ją i narazić się na wieczne potępienie?
W myśl tradycyjnej doktryny katolickiej, jedynym celem stosunku płciowego jest prokreacja. Seks dla przyjemności, nawet w małżeństwie, to grzech przeciw Bogu. Grzechem jest antykoncepcja i oczywiście aborcja. Nawet gdy współczesne dokumenty watykańskie wspominają o „świętości” pożycia małżeńskiego, odnieść można wrażenie, że owa świętość polega na ograniczeniu pożycia seksualnego do pewnych bezpiecznych okresów i aprobowanych przez Kościół okoliczności.
Założenie, w myśl którego akt płciowy musi zawsze dopuszczać możliwość poczęcia, dawało Kościołowi ogromną władzę nad życiem pobożnego katolickiego małżeństwa. Pary, które chcą wydawać na świat potomstwo w określonych odstępach czasu, muszą współżyć ze sobą wyłącznie w „bezpiecznym” okresie cyklu miesiączkowego kobiety, kiedy zapłodnienie jest prawie niemożliwe (...). Zwiększona wilgotność pochwy i skok temperatury poprzedzający owulację sygnalizują kobiecie, że powinna powstrzymać się od uprawiania seksu. Jednak mniej tradycyjni oponenci tej metody wykazują, że cała ta procedura nie tyle zmniejsza obawy, co je zwiększa, wywołując niepokój wokół całej sfery seksu.
Cztery generacje tabletek antykoncepcyjnych
Są cztery generacje tabletek antykoncepcyjnych. W niemal wszystkich generacjach stosuje się ten sam rodzaj estrogenu (ethynyloestradiol). Przynależność generacyjna zależy od rodzaju zastosowanego progestagenu. Pierwsza najstarsza generacja, to tabletki, które są (raczej były, nie stosuje się już ich) kombinacją estrogenu i progesteronu (progestagen - chlormadinon) w wysokich stężeniach. Wycofane z użycia z powodu wielu działań niepożądanych. Druga generacja: (progestagen - octan norethisteronu lub lewonorgestrel). Preparaty te stymulują dwa rodzaje receptorów odpowiadających za pracę hormonów. Mogą one wywołać niewielka androgenizację (pojawnienie się cech męskich) obniżenie tembru głosu, hirsutyzm /typ męskiego owłosienia/. Trzecia generacja: progestagen - gestoden lub norgestimat. Jest to grupa preparatów wybiórczo pobudzających receptory androgenowe. U niewielkiej grupy kobiet (4%) stwierdzono androgenizację. Czwarta generacja (progestagen - dienogest) to najnowocześniejsza grupa preparatów, pobudzają one jedynie receptory progestagenowe. Działają one antyandrogennie (zapobiegają pojawieniu się cech męskich).
Obecne sprzedaje się trzy typy tabletek antykoncepcyjnych: jednofazowe, dwufazowe i trójfazowe.
Zadaniem pigułki jednofazowej jest utrzymywanie stężenia estrogenów na tym samym poziomie przez miesiąc. Pigułka dwufazowa powoduje zwiększenie stężenia progesteronu pod koniec miesiąca. Pigułka trójfazowa imituje naturalne działanie hormonów poprzez wydzielanie różnych dawek w różne dni miesiąca.
Obecnie najrzadziej stosowane są tabletki dwufazowe, ponieważ w licznych doniesieniach naukowych zwrócono uwagę na fakt, iż u kobiet z zaburzeniami hormonalnymi, zamiast utrudniać, ułatwiały zajście w ciążę(!). W momencie wprowadzenia na rynek tabletki trójfazowej myślano, że będzie ona bezkonkurencyjna, okazało się jednak, że jest grupa kobiet, która źle toleruje tę grupę preparatów z powodu tzw. przewagi estrogenowej; jej skutkiem są np. migrenowe bóle głowy, ostrzejszy przebieg zespołu napięcia przedmiesiaczkowego.
Czy możemy się obejść bez gry wstępnej?
Można czasem usłyszeć opinie, że gra wstępna to wymysł kobiet. Oczywiście jest to nieprawda, …. ale faktem jest, że mężczyzna o wiele szybciej, aniżeli kobieta osiąga stan podniecenia seksualnego, odpowiedni do odbycia stosunku.
Jak wykorzystać ten fakt, aby polepszyć jakość życia seksualnego?
Gra wstępna odracza w czasie stan spełnienia, a czym dłuższa tym większy apetyt.
Kolejne błędne przekonanie, które dość często zmniejsza radość ars amandi; zbyt długa gra wstępna prowadzi do takiego podniecenia, że gdy dojdzie do stosunku, o wiele szybciej nastapi spełnienie. To nieprawda! Ale jeżeli już wystąpi zbyt silne podniecenie, należy pozwolić sobie na krótka przerwę w stymulacji, co w konsekwencji wpłynie na obniżenie pobudzenia.
Jakie rady kobiet dotyczące gry wstępnej prezentowane są w prasie kobiecej:
Bądź aktywna – kobieta w grze wstępnej powinna pełnić także role czynną, a nie tylko być „odbiorczynią” zmysłowych doznań.
Patrz na niego – Nie tylko ciało kobiety, ale również spojrzenie jest dla mężczyzny podniecające (!)
Permanentnie poszukuje recept, na urozmaicenie gry wstępnej.
Wyróżniamy dwa podstawowe rodzaje transwestytyzmu. Pierwszy transwestytyzm o typie podwójnej roli ma na celu uzyskanie zadowolenia z chwilowego doświadczenia bycia osobą płci przeciwnej, bez pragnienia trwałej zmiany płci. Przebieranie odbywa się bez satysfakcji seksualnej. Transwestytyzm o typie podwójnej roli nie należy do dewiacji seksualnych. Powodem zachowań jest osiągnięcie spełnienia emocjonalnego, psychicznego. W tym przypadku odgrywanie roli płci przeciwnej pozwala odnaleźć się wewnętrznie, osiągnąć wewnętrzny spokój. Transwestytyzm taki nie jest powiązany z aspektem erotycznym. Przebieranie się w odzież płci przeciwnej ma na celu osiągnięcie przyjemności z chwilowego odczuwania przynależności do tej właśnie płci przeciwnej, jednak bez chęci bardziej trwałej zmiany płci i bez pragnienia operacyjnego potwierdzenia tej zmiany. Drugi rodzaj to fetyszyzm transwestytyczny, czyli dewiacja seksualna w zakresie obiektu, jedna z postaci fetyszyzmu, polegająca na uzyskiwaniu podniecenia seksualnego wyłącznie z noszenia ubiorów płci przeciwnej, imitowania jej zachowań. Występuje tu silne pragnienie zdjęcia przebrania, gdy opada wzbudzenie seksualne, w tym przypadku przebieranie się jest ukierunkowane bezpośrednio na sferę seksualną. Ubiór i odgrywanie roli płci przeciwnej staje się wówczas podstawowym źródłem satysfakcji seksualnej. Po orgazmie, będącym najczęściej wynikiem masturbacji osoba wraca do swojego biologicznego wcielenia. Znane są przypadki, w których przebieranie jest warunkiem koniecznym do osiągnięcia orgazmu .
Czy partner powinien wiedzieć wszystko, no prawie wszystko o nas samych? Istnieje jakieś nierealne przekonanie, że pełna wiedza o naszym partnerze uwolni nas od wszelakich wątpliwości i nasz związek stanie się pełniejszy, lepszy. Zachowanie pewnych informacji dla siebie nie podkopie związku, oczywiście „pewne” informacje to nie … kluczowe informacje.
Na przykład wyobraźmy sobie sytuację, w której kobieta omawiania z partnerem swoja seksualną przeszłość, nie skąpiąc szczegółów. W imię zasady: musi wiedzieć wszystko o mnie. Taki mężczyzna zacznie się porównywać do poprzednich partnerów i ... napięcia gotowe. Uważam, że owszem wiedza o sobie jest ważna, ale w pewnych granicach. Partner to nie spowiednik!
Kolejna sytuacja kobieta udaje orgazm, ale kierując się zasadą: dla dobra związku, powinnam to przemilczeć, może jakoś się poprawi i nie mówi o tym. Po dłuższym okresie wybucha, i mówi: nie mam pełnej satysfakcji podczas seksu z Tobą. Parter poczuje się o wiele bardziej dotknięty, niż w przypadku, kiedy rozmowy o satysfakcji odbywają się bez skrępowania, czesto i szczerze. Uważam, że powinniśmy mówić o oczekiwaniach związanych z seksem. Pozwala nam to tak dostosować repertuar zachowań seksualnych, tak aby obojgu parterom dostarczały satysfakcji.
Czy o zdradzie należy poinformować partnera? Zależy. Oczywiście jeżeli mamy taki układ, że jest wzajemne przyzwolenie na poszukiwanie kontaktów seksualnych poza związkiem; to informacja o parterze/partnerach nie jest kluczowa. Jednak dla większości związków zdrada jest złamaniem normy relacji. Zdrada to ciężkie kłamstwo. Mówienie o niej partnerce/partnerowi to w pewnych sensie zrzucenie poczucia winy, obarczenie prawdą. Czy mówić? To sprawa bardzo indywidualna.
Innym dość powszechnym rodzajem "ubarwiania" prawdy jest uwodzenie. Ingracjacja jest grą pozorów, zatem do pewnego stopnia udajemy kogoś kim nie jesteśmy (oszukujemy). Jest przyzwolenie dla tych niewinnych kłamstw. Ale wyobraźmy sobie sytuacje, gdy mężczyzna przez pewien okres udaje, że chodzi mu tylko o przyjaźń, a w ogóle nie myśli o kobiecie jako potencjalnym partnerze seksualnym. A po pewnym czasie daje sygnały, że oczekuje czegoś więcej – to ewidentne kłamstwo.
Sex Machines Museum w Pradze jest jedynym na świecie miejscem gdzie została przedstawiona historia seksualnych gadżetów. Na 600m2 zaprezentowano 200 eksponatów. Można tam znaleźć całą kolekcję autostymulatorów od antyku aż po współczesność, prześledzić historie filmów erotycznych, zobaczyć kolekcję erotycznych ubrań. Tylko po co?

Wydaje mi się, że dotąd ukrywanej historii seksualnych gadżetów należy się odpowiednie (zasłużone?) miejsce. Prezentowane w muzeum aparatury do autostymulacji są często „cudami techniki”, niesłusznie spychanymi na margines „myśli technologicznej”. Wyobraźnia twórców była/jest nieograniczona!
PMS
Według badań co druga kobieta skarży się na dolegliwości związane z PMS (Premenstrual syndrome) Zespół Napięcia Przedmiesiączkowego to zespół objawów psychicznych, fizycznych i emocjonalnych występujący kilka do kilkunastu dni przed menstruacją, i ustępujący z chwilą jej rozpoczęcia. Opisano około 150 objawów, mogą one wstepować w różnych kombinacjach. Do najczęściej opisywanych należą (za:
- Obrzęki nóg i twarzy (zatrzymanie wody w organizmie powoduje przyrost wagi nawet o 2-3 kg).
- Bolesność i obrzmienie piersi.
- Dolegliwości gastryczne : wzdęcia i bóle brzucha, nudności i wymioty, zaparcia lub biegunki.
- Brak apetytu lub nadmierny apetyt.
- Bóle głowy.
- Wypryski ropne na skórze.
- Zmienność nastroju: kłótliwość, nieuzasadnione i niekontrolowane ataki złości, płaczliwość, ospałość, stany depresyjne, pobudliwość nerwowa.
Zaburzenia opisywane jako PMS są wynikiem zaburzeń hormonalnych cyklu miesiączkowego. Związane one są z nadmiernym wydzielaniem estrogenów w stosunku do progesteronu w drugiej połowie cyklu.
Leczenie polega na podawaniu preparatów progesteronu (antykoncepcja hormonalna), oraz w zależności od nasilenia poszczególnych dolegliwości (środki moczopędne, przeciwbólowe, uspokajające, witaminy).
Jak już wcześniej pisałem, interesujące wydaje mi się zjawisko uzależnienia od seksu. Ostatnio czytałem pracę przeglądową na ten temat, oto jej skrót.
1. erotomania kompulsywna – nie pozwala na skupienie się na czymkolwiek innym niż seks. Uzależnienie to ma cztery fazy. Najpierw seksualna aktywność wypiera inne potrzeby. Potem pojawia się zrytualizowana forma zachowań – seks musi następować o tej samej porze w identycznych okolicznościach. Kolejny etap występuje wówczas, gdy zachowania seksualne zaczynają wymykać się z pod kontroli. Etap ostatni wiąże się z przykrymi odczuciami, a chory ma wrażenie, że wszystko dzieje się poza nim, pod przymusem.
2. erotomania zakodowana – pojawia się u kobiet z niewielkim doświadczeniem seksualnym, które zakochują się w autorytetach np.: aktorzy, wykładowcy. Towarzyszą im obsesyjne mysli o obiekcie pożądania.
3. erotomania internetowa – polega na nawiązywaniu kontaktów w sieci, nakręcaniu kamerą internetową filmów pornograficznych z własnym udziałem. Osoba łączy się w sieci z inną osobą i w ten sposób uprawiają wirtualny seks.
Przyczyn uzależnienia od seksu jest wiele. Mogą to być:
· uwarunkowania społeczne,
· cechy osobowości,
· patologie we wczesnym dzieciństwie,
· nieprawidłowy typ osobowości,
· farmakologia (przyjmowanie leków psychotropowych, przeciwdrgawkowych, alkoholizm, narkomania).
Uzależnienie od seksu jak wszystkie nałogi jest destrukcyjne. Rujnuje dotychczasowe życie, rozbija rodzinę z powodu nieustannych zdrad, kontaktów z prostytutkami czy poszukiwaniu ciągle nowych doznań. Osoby uzależnione od seksu mają skłonności do nadawania seksualnego znaczenia ludziom i sytuacją, do odnajdywania skojarzeń seksualnych najzwyklejszych zdarzeniach czy uwagach. Erotomani opisują euforię wywołaną przez seks podobnie jak uzależnieni od środków chemicznych mówiąc o działaniu narkotyków. Nałogowe zachowania seksualne podobnie jak w przypadku innych uzależnień, wiążą się ze zniekształconym myśleniem, racjonalizowaniem, bronieniem siebie i uzasadnianiem swojego zachowania, a także obwinianiem innych za powodowanie trudności. Uzależnieni zaprzeczają istnieniu problemu i mnożą usprawiedliwienia dla swoich nałogowych zachowań. Seksoholicy zwykle w sposób kompulsywny uprawiają zachowania więcej niż jednego typu. Może to być np.: przymus onanizowania się, ponadto oglądanie pornografii i stałego odwiedzania prostytutek. Zwiększenie natężenia potrzeb seksualnych bywa także istotnym podłożem, przyczyniającym się do rozwoju wyrafinowania seksualnego, co z kolei prowadzić może do powstawania dewiacji. W miarę upływu lat i nabywania coraz to nowych doświadczeń seksualnych wzrasta u człowieka tendencja do poszukiwania „nowych bodźców”, bodźców nowych doznań seksualnych. Doprowadzić to może do odnalezienia satysfakcji seksualnej w inności – a innością mogą być zboczenia seksualne np. sadyzm, masochizm, fetyszyzm, ekshibicjonizm, zoofilia i wiele innych.
Przerwa w aktywności seksualnej kobiety może być z jednej strony świadomym wyborem (Nieobecności partnera lub partnerki seksualnej może być preferowanym stylem życia), z drugiej może być spowodowana okolicznościami.
Tu ważne wydaje się rozprawienie ze stereotypem, iż każda kobieta pragnie wyjść za mąż, czy posiadać tylko jednego partnera seksualnego. Posiadanie męża czy jednego partnera seksualnego jest wyborem części kobiet, ale podkreślam nie wszystkich!
Okoliczności.
Brak satysfakcjonującej aktywności seksualnej może być spowodowany nieobecnością partnera seksualnego; na przykład w wyniku rozpadu związku. Jeżeli abstynencja seksualna jest wynikiem rozpadu więzi emocjonalnej, to naturalnym stanem jest awersja do kontaktów seksualnych z partnerem.
Dlaczego?
Dla kobiet częściej niż dla mężczyzn aktywność seksualna jest odzwierciedleniem uczuć do partnera/partnerki. Naturalną konsekwencją w przypadku rozpadu związku, np. w wyniku porzucenia, jest pojawienie się kryzysu.
Wyrazem takiego stanu, jest najczęściej niechęć do jakiejkolwiek aktywności seksualnej. Po przejściu kolejnych jego faz, następuje powrót do optymalnego stanu, gdzie aktywność seksualna z nowopoznanym partnerem nie stanowi problemu.
Marihuana od dawna cieszyła się sławą najpopularniejszego na świecie afrodyzjaku. Jej związek z seksem ma bardzo długą historię.
Psycholog James Fediman stwierdził: „Marihuana ułatwia wsłuchanie się we własne zmysły. A wszystko, co czyni Cię bardziej świadomym, polepsza życie seksualne”. Podobnego zdania jest psychiatra, Louis Jolyon West: „Tyle razy pisano o tym, że marihuana nie jest afrodyzjakiem. Sądzę jednak, że nie jest przesadą mówienie o tym, że marihuana pobudza zmysły, wszystkie zmysły, w tym zmysł seksu, i że znacznie łatwiej jest się pod jej wpływem podniecić”
Oczywiście, znajdą się także ludzie, którzy po marihuanie nie odczują żadnego podniecenia. I nic w tym dziwnego, nie ma bowiem substancji, które automatycznie wywołują podniecenie u każdego użytkownika. Negatywne skutki palenia marihuany: mężczyźni, którzy podczas seksu byli pod wpływem narkotyku, mówili o niemożliwości osiągnięcia orgazmu, nie mieli zaś problemu z erekcją, która trwała nawet dłużej niż zwykle, powodując nieorgazmiczne wibracje, które niektórym podobały się dużo bardziej niż dotychczasowe szczytowanie.
Badania potwierdzają, że namiętność w związku po pewnym czasie się kończy. Jej wyciszenie jest równie nieuniknione, jak jej początkowy rozbłysk. Są kultury, w których wybór partnera (na całe życie) w oparciu o tak zawodną przesłankę, jaką jest namiętność jest szaleństwem.
Wg Fisher związki często rozpadają się po czterech latach (czas na odchowanie małego dziecka) stad wynika praktyczne znaczenie namiętności. Początkowo wzmaga się u nas potrzeba współżycia, w późniejszej fazie górę bierze uczucie przywiązania, potrzebne do wspólnego wychowywania dziecka. Zmiany namiętności związane są ściśle ze sposobami reagowania naszego mózgu na pulsowanie dopaminy. Dopamina nazywana jest hormonem szczęścia, gdyż pojawienie się jej w przestrzeniach między neuronami w jądrze półleżącym, zewnętrznie objawia się poczuciem euforii. Główne działanie kokainy polega na stymulowaniu wydzielania dopaminy w mózgu. Według niektórych teorii nadmierny poziom dopaminy jest jedną z przyczyn schizofrenii.
Należy się zastanowić czy jeżeli zmiany chemiczne wywołane romantyczna miłością są pokrewne chorobie psychicznej, to zbyt długie wystawianie się na jej oddziaływanie może skutkować problemami psychologicznymi.
W pierwszej fazie związku to dopomina jest głównym rozgrywającym, w drugiej zaś wydziela się głownie oksytocyna. Ten wszech stronny hormon uczestniczy zarówno w reakcjach czysto fizycznych, jak równie˝ w związanych z nimi uczuciach. Oksytocyna jest odpowiedzialna za wywołanie skurczów macicy podczas porodu i za laktację, a z drugiej strony odpowiada przypuszczalnie również za rozwój uczuć min. macierzyńskich. Przypuszcza się, że w związkach z dużym stażem oksytocyna występuje w obfitości u obojga partnerów. W „nieudanych” długotrwałych relacjach prawdopodobnie pary takie nie zdołały wytworzyć pod dostatkiem oksytocyny.
Na koniec „ku pokrzepieniu serc” badanie prof. Lew-Starowicza (2002, 2005) W Polsce 2/3 małżeństw pozytywnie ocenia więzi uczuciowe i seksualne, ma poczucie istnienia miłości w ich związku!
Część informacji została zaczerpnięta z Polskiego wydania (77) National Geographic . Miłosna podróż dokoła świata (Jodi Cobb)
Kobiecy orgazm jest zjawiskiem, które bardzo trudno w pełni zdefiniować. Doznania psychiczne i somatyczne towarzyszące kobiecemu orgazmowi są bardzo zróżnicowane. Pod tym względem kobiety biją mężczyzn na głowę. Można zaryzykować twierdzenie, że nie ma dwóch kobiet, których zakres, częstość i wzór orgazmu są identyczne. Jak by tego było mało już od prawie wieku trwają dyskusje na temat tego jakiego rodzaju orgazmu doświadczają kobiety, który rodzaj orgazmu jest lepszy i w jaki sposób kobieta powinna tą idealną rozkosz osiągać.
Nieporozumienia i frustracje zaczęły się od - Freuda, który blisko sto lat temu stworzył teorię o rozdzielności orgazmu kobiecego. To on wprowadził nazewnictwo funkcjonujące do dziś: orgazm łechtaczkowy i pochwowy.
Ten pierwszy odkrywają dziewczynki podczas przypadkowej masturbacji, dlatego Freud nazwał go dziecinnym i niedojrzałym. Natomiast orgazm pochwowy jest związany z dorosłymi narządami i ten właśnie rodzaj rozkoszy doktor Freud uznał za właściwy.
Ten pierwszy odkrywają dziewczynki podczas przypadkowej masturbacji, dlatego Freud nazwał go dziecinnym i niedojrzałym. Natomiast orgazm pochwowy jest związany z dorosłymi narządami i ten właśnie rodzaj rozkoszy doktor Freud uznał za właściwy.
Z teorii Freuda wynika, że orgazm kobiecy to proste równanie w dwóch wariantach: masaż łechtaczki prowadzi do orgazmu łechtaczkowego, natomiast ruchy członka w pochwie do orgazmu pochwowego. Dziś wiadomo, że sprawa jest bardziej skomplikowana.
Dla wielu kobiet orgazm jest nierozerwalnie połączony z poczuciem wartości, a jego przeżywanie staje się warunkiem komfortu psychicznego i umożliwia docenianie i akceptację własnej kobiecości. Nie jest on jednak warunkiem satysfakcjonującego życia seksualnego. Istnieją kobiety, które mimo braku orgazmu są szczęśliwe i zadowolone w swych związkach, zadowolone również z pożycia seksualnego.”
Dla wielu kobiet orgazm jest nierozerwalnie połączony z poczuciem wartości, a jego przeżywanie staje się warunkiem komfortu psychicznego i umożliwia docenianie i akceptację własnej kobiecości. Nie jest on jednak warunkiem satysfakcjonującego życia seksualnego. Istnieją kobiety, które mimo braku orgazmu są szczęśliwe i zadowolone w swych związkach, zadowolone również z pożycia seksualnego.”
Z raportu o seksualności Polaków z 2002 r. wynika, że 69% kobiet, by przeżyć orgazm, oprócz stosunku potrzebuje pieszczot łechtaczki, 27% pieszczot piersi, a 17% pocałunków. Oczywiście są też kobiety, którym do osiągnięcia orgazmu wystarczają wyłącznie ruchy członka wewnątrz pochwy. Nie można jednak zapominać, że i w takim układzie łechtaczka nie jest pozostawiona całkowicie samej sobie. W wielu pozycjach np. na jeźdźca lub na stojąco jest ona skutecznie drażniona. Dlatego tez coraz częściej lekarze i seksuolodzy patrzą na sprawę orgazmu bardziej ogólnie rozpatrując szersze aspekty tego zjawiska. Niestety ciągle jeszcze męzczyźni za punkt honoru stawiają sobie doprowadzenie kobiety do orgazmu pochwowego. Natomiast w kobiecych pismach zorientowanych feministycznie forsuje się pogląd, że najlepszy jest orgazm łechtaczkowy. Dyskusja nadal trwa. A przecież orgazm jest jeden, różne są tylko drogi dojścia do niego: pieszczoty pochwy, łechtaczki, piersi. Wszystkie sposoby wyzwalania orgazmu są dobre i nie ma sensu ustawiać ich w rankingu.
- Nie ma dwóch ani trzech rodzajów orgazmu - stwierdza Andrzej Depko. - Jest jeden orgazm, który można osiągnąć na kilka sposobów. Kobiety różnie go przeżywają, zależnie od rodzaju i miejsca pobudzania, a także uczuć, którymi darzą partnera, atmosfery itp. Nawet jeśli przeżywa się go w nocy pod wpływem erotycznego snu, to ten sam, jedyny orgazm.
- Nie ma dwóch ani trzech rodzajów orgazmu - stwierdza Andrzej Depko. - Jest jeden orgazm, który można osiągnąć na kilka sposobów. Kobiety różnie go przeżywają, zależnie od rodzaju i miejsca pobudzania, a także uczuć, którymi darzą partnera, atmosfery itp. Nawet jeśli przeżywa się go w nocy pod wpływem erotycznego snu, to ten sam, jedyny orgazm.
Kolejną teorią, która nigdy nie została potwierdzona i która wywołuje nie mniejsze emocje jest istnienie tak zwanego punktu G. Punkt G (punkt Gräfenberga) uważany jest za jedną z najwrażliwszych stref erogennych ciała kobiety. John Perry i Beverly Whipple w 1982 roku nazwali go tak na cześć niemieckiego lekarza Ernsta Gräfenberga. Punkt ten ma znajdować się na przedniej ścianie pochwy i być wielkości ziarnka grochu. Większość badaczy utożsamia go z występującym u niektórych kobiet fragmentem ściany pochwy unerwianym przez nerw sromowy. Według innych definicji jest to punkt nerwowy, w którym nerw przechodzi bardzo blisko lub niemal na powierzchni ściany pochwy. Do tej pory nie udało się ani potwierdzić ani zaprzeczyć istnienia takiego punktu. Według pewnych wyjaśnień jest tak prawdopodobnie z powodu rzadkości występowania tego punktu. Teoria na temat punktu G jest nierozerwalnie związana z teorią na temat orgazmu pochwowego, do którego według „wyznawców” teorii Freuda, stymulacja punktu G może kobietę doprowadzić.
Błona dziewicza z anatomicznego punktu widzenia nie ma żadnego znaczenia. Biorąc pod uwagę uwarunkowania społeczno – kulturowe posiadanie jej uchodzi za wartość. Zabiegi odtwarzania błony dziewiczej staja się co raz popularniejsze w krajach anglosaskich oraz Japonii.
Zabieg ten polega na sfałdowaniu śluzówki, naciągnięciu jej i zszyciu; rekonstrukcji błony w dawnej postaci. Brak jest przeciwwskazań do tego typu zabiegów. Wymagana jest tylko trzytygodniowe powstrzymanie się od seksu, który angażuje obszary zoperowane !
Według badań poddają się im najczęściej 30 latki, które planują małżeństwo z mężczyzną pochodzącym z konserwatywnej, religijnej rodziny. Część kobiet przywracających sobie dziewictwo wyznaje pogląd, że „utrata cnoty w czasie nocy poślubnej jest równie ważna jak wianek, welon czy luksusowa limuzyna” (Migała).
W Polsce 95% obywateli uważa się za katolików, czy fakt ten będzie podatnym gruntem dla przyjęcia „mody” na odtwarzanie błony dziewiczej? Czy raczej w naszym kraju dziewictwo nie jest tak dużą wartością, aby kobiety decydowały się na chirurgiczny zabieg odtworzenia błony dziewiczej?
Przedwczesny wytrysk był jednym z częściej rozpoznawanych zaburzeń seksualnych u mężczyzn. Prawie zawsze przyczynę można było upatrywać w zjawiskach o podłożu psychogennym.
Obecnie co raz częściej pojawiają się w gabinetach seksuologów kobiety, które skarżą się na przedwczesny orgazm. Przyczyna tego zjawiska tkwi w dużej ich maskulinizacji.
Należy przy tej okazji wspomnieć o wciąż pokutującym stereotypie, że podczas stosunku najbardziej pożądanym wzorcem jest jednoczesny orgazm kobiety i mężczyzny. Możemy sobie tylko wyobrazić ile niepotrzebnego napięcia, frustracji pojawia się gdy ten upragniony „finał” u obojga partnerów nie jest jednoczesny. Trzeba walczyć z takimi nerwicogennymi przekonaniami!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentujcie jak chcecie